Od jakiegoś czasu zauważyłem, że samochód na biegu jałowym nie pracuje tak "aksamitnie" jak powinien. Jakby było wyczuwalne wypadanie zapłonu. Byłem przekonany, że to wina cewki, która była w stanie agonalnym. Dzisiaj ją wymieniłem ale drganie zostało. Pomyślałem, że może kolejna cewka dogorywa. Wsadziłem wszystkie 6 z Epiki kumpla i niestety dalej to samo. U niego jest bez zarzutu, silnik na jałowym pracuje tak, że ma się wrażenie, że w ogóle nie pracuje

Czy może to być wina silnika krokowego? Nadmieniam, że w przeciągu roku samochód zgasł mi na jałowym ok 5 razy bez wyraźnej przyczyny. Świece mają 14k km - w weekend planuję wymienić komplet.
Jakieś pomysły?