Dziele się postępem prac - generalnie mając drugie auto, brak nie jest na tyle odczuwalny, że chciało mi się specjalnie jakoś nim zajmować, ale zaczął mi doskwierać brak haka, a także zbliża się termin zapłaty OC, więc trzeba by coś zdecydować
Był u mnie kumpel mechanik z komputerem, bo liczyłem, że z którychś parametrów będzie widać jakieś anomalie, ale ten stwierdził, że elektrycznie nic podejrzanego nie widać. Oczywiście na tyle, na ile jest to w stanie 'w terenie' zweryfikować. Nie widział odchyłek na tyle, żeby stwierdzić, że np. któryś czujnik lub powiązane kabelki powodują przekłamania, które blokowały by odpalenie. Podejrzewany przeze mnie czujnik położenia wału też by wykluczył, bo raczej pokazywałby kompletne głupoty z obrotami.
Generalnie udało nam się odpalić z plaka na tyle, że załapał jakoś wyższe obroty i wtedy śmigał - tzn. przestałem psikać a nadal palił, ale wystarczyło tylko zejść z obrotów i gasł. Stwierdził wtedy, że coś jest nie tak z niskimi obrotami i w tym obszarze by szukał. Zastanawiał się tez nad czujnikiem położenia przepustnicy/silniczkiem krokowym, z tym, że TPS pokazywał poprawnie (nie stwierdził tutaj żadnych anomalii).
Z silniczkiem krokowym za to wyszła ciekawa historia i wydaje się, że to gdzieś w tym obszarze trzeba będzie dalej szukać. Odkręciłem sobie ten dekielek na przepustnicy, żeby zobaczyć czy i jak pracuje w trakcie odpalania. Nie ruszał się, co nasunęło mi pytanie, czy wtedy powinien? Miałem jakiś drugi, który kiedyś wymontowałem, to podmieniłem. Nawet nie wkładałem tylko podpiąłem i samochód z miejsca, bez żadnego problemu zagadał...(wiadomo, że telepał jak głupi), ale odpalił kolejny raz, potem kolejny... wyglądało, że to to sukces (ale ciężko mi było uwierzyć, że silniczek krokowy mógł aż tak blokować odpalanie).
Poskładałem, odpaliłem, chciałem ruszyć i przejechałem może ze 2m (musiałem też trochę rozruszać hamulce) i pojawił się dokładnie objaw opisany przez żonę przed jego poprzednim 'zamilknięciem'. Obroty podskoczyły do 3tyś, powył kilka sekund i sam zgasł (w poprzednim przypadku to żona go zgasiła, bo wył sobie na światłach). Potem przy ponownej próbie odpalenia było słychać, że wciąż jakby chciał zagadać. Potem już chyba przylał świece, bo nawet takiego objawu 'jakby załapał' nie było.
Potem próbowałem jeszcze poruszać kabelkami w tamtych okolicach (bo i taką hipotezę przyjąłem, że może to któryś z kabelków nie styka), ale nic. Próbowałem jeszcze przełożyć TPSa na jakiś inny, jaki miałem, też nic. Tym razem, ponownie odpiąłem silniczek krokowy to znów zapalił, zawiesił się na 3tyś, ale dałem mu tak pracować. Zgłosił błąd TPSa (no właśnie, ale nie wiem w jakim stanie był ten drugi). Chodził, dogrzał się w takim stanie do ponad 90 stopni, ale po włączeniu się wentylatorów, znów sam zgasł.
Na chwilę obecną to tyle. Przełożę jeszcze przepustnicę z silniczkiem krokowym i TPSem i spróbuję rozbebeszyć wiązkę od tych 2 do ECU, może coś tam będzie widać, że warto poprawić
Dodatkowo, przy okazji wykręcania silniczka krokowego, wypinałem lewą wtyczkę od komputera... może nadal to coś, co gdzieś tam wchodzi tamtą wtyczką do komputera i była to kwestia 'zruszenia'.