Pacjentem jest Cruze z 2013 roku, który w 2016 przechodził już zabieg wymiany uszczelki pod silnikiem. Wtedy bardzo spuchły mu przewody doprowadzające płyn chłodniczy.
Teraz mam taki ciąg przygód: z rok temu podskoczyła mi temperatura na kokpicie, od razu się zatrzymałem i otworzyłem maskę - okazało się ze uciekł plyn chłodniczy. Powodem tego był nieszczelny waż, który po prostu sparciał. Po powrocie auta od mechanika problemu przez chwile nie było ale po jakimś czasie zauważyłem, ze płynu chłodniczego znowu zaczęło ubywać - tym razem powodem było pęknięcie w zbiorniczku wyrównawczym, na wysokości jego połączenia z wąskim górnym wężykiem.
Zbiorniczek poszedł do wymiany ale na tym historia się nie skończyła, bo znowu zauważyłem, ze płyn ucieka - tym razem przy łączeniu wezyka z tak jak by silnikiem, tam musiałbyc nieszczelny o-ring.
Przez chwile zignorowałem ten problem dolewając raz na miesiąc trochę płynu chłodniczego.
Ostatnio jednak po trasie otworzyłem maskę i zauważyłem ze płynu jest dosłownie mała warstwa na dnie zbiorniczka. Postanowiłem go dolać ale po odkręceniu korka i wyrównaniu ciśnienia płyn zaczął wracać z obiegu i wypełnił 3/4 zbiorniczka wyrównawczego.
Teraz - po wymianie świec - przejechałem 10 km i z pod maski zaczęły dobiegać jakieś dziwne odgłosy turkotania (tak raz na dwie minuty) po zajechaniu na bok i podniesieniu maski zauważyłem, ze delikatnie dymi z wentylatora za zderzakiem. Na moich oczach tez widziałem jak płyn chłodniczy znika ze zbiorniczka i ginie gdzieś w obiegu, bo nigdzie nie było wycieku. Do tego pojawiło się więcej dymu z wydechu a w zamkniętym biorniczku zaobserwowałem bulgotanie.
Przewody są póki co giętkie ale jak się domyślam potwierdzicie mi tutaj, na podstawie tych objawów ze to uszczelka pod głowica?
