Jechałem Dacią Sandero jak szukaliśmy auta dla żony PO RAŻ KA... 3 cylindrowy silnik (już nie pamiętam pojemności), to jakiś żart, jak się rozpędził, to już nawet jechał, ale podjechałem do skrzyżowania, zwolniłem do 5-10km/h, nic nie jedzie, dwójka, gaz, a on praktycznie stoi, no i w ogóle jakaś bieda w środku... Wzięliśmy Opla Merivę 1.4 w wyprzedaży rocznika, ten ma znowu lekki problem z drugiej strony, tzn. w trasie, na 5. biegu, nie ma praktycznie mowy o wyprzedzaniu, ale ogólnie, to już normalne auto porównując do Dacii.
Jeżeli mówimy o tanich autach, to może i racja. Tylko jakbyś chciał kupić nową Captivę, czyli na teraz Kia Sorento, to byś musiał wyłożyć ponad 150 000 zł, albo ze 2500 zł na ratę... Już wolę kupić za 30-50 000 zł i włożyć 500-1000 zł na rok (chyba, że masz pecha). Przy nowych autach w wyliczeniach zapomniałeś napisać o obowiązkowych płatnych przeglądach i obowiązkowym AC - no chyba, że bierzesz za gotówkę, to możesz sobie odpuścić
Co do meritum, to po opisie spodziewałem się jakiś parchów. Nie jestem specem od rdzy, ale to mi nie wygląda źle (?). Te, które ja oglądałem były bez porównania w gorszym stanie. Dodatkowo sprawdź przekładnię (lubią się psuć w Captivach) i DPF kiedy się ostatnio wypalał (jak jeszcze jest

). Jeżeli chodzi o lampy, to ja też odkręcam do wymiany żarówki.
Jeżeli sprzedawca jest szczery

i to są jedyne usterki, to i tak jesteś na starcie wygrany, naprawisz i będzie ok.